Administrator | Odsłony: 10162

Dzięki uprzejmości autorki zamieszczamy poniżej wywiad z Wojciechem Suchomskim astrologiem finansowym, który ukazał się w we wrześniowym numerze miesięcznika "Czwarty Wymiar".

Z Wojciechem Suchomskim astrologiem finansowym rozmawia Anna Frankowska

 - Jest pan autorem pierwszej polskiej książki z zakresu astrologii finansowej „Cykle planetarne na giełdzie”. Gratuluję! Astrologia finansowa, która od wieków jest ważnym działem astrologii w Europie Zachodniej i w USA, w Polsce nie mogła być uprawiana z przyczyn oczywistych – w poprzednim ustroju nie było gospodarki wolnorynkowej. Co się stało, że zafascynowała pana właśnie astrologia finansowa?

 - Astrologią „zaraziłem się” od swojej siostry blisko 20 lat temu. Zafascynowało mnie, że można obliczyć pozycje planet na dowolny rok i zobaczyć, co będzie na niebie za kilka czy kilkadziesiąt lat, a potem porównać je z układami planet w przeszłości i przeanalizować towarzyszące im zdarzenia. Jednocześnie poszedłem na studia ekonomiczne na Uniwersytecie Łódzkim, na Finanse i Bankowość. Bardzo intensywnie uczyłem się astrologii, czytałem na ten temat wszystko co mi wpadło w ręce. Któregoś dnia w katalogu jakiejś księgarni wysyłkowej znalazłem „Financial Astrology” Davida Williamsa i zapragnąłem przeczytać tę książkę. Niestety kosztowała 55 dolarów, czyli średnią pensję w tamtych czasach (teraz tę książkę można za darmo przeczytać w Google Books)... Dopiero po 13 latach, kiedy pojechałem do Anglii, miałem okazję kupić ten podręcznik astrologii finansowej, który całkowicie zmienił moje spojrzenie na astrologię. W 2005 roku postanowiłem iść tylko w tym kierunku.

 - A jak pan określa swój zawód, bo nie nazywa pan siebie astrologiem finansowym?
 
 - Jestem analitykiem finansowym, który stosuje do analiz cykle planet.

 - Dlaczego? Przecież „astrolog finansowy” brzmi nie tylko dumnie, ale także intrygująco.

 - Ale w Polsce większość ludzi ma o astrologii mylne, trywialne wyobrażenie. Myślą, że astrologia to horoskopy gazetowe, a ja nie chcę być z tym utożsamiany. Czytelnicy „Czwartego Wymiaru” to akurat takie grono, które wie, iż prawdziwa astrologia to coś innego, że bazuje ona na indywidualnych horoskopach obliczonych na podstawie daty, godziny i miejsca urodzenia człowieka czy zaistnienia jakiegoś wydarzenia, że prognozy tworzy się w oparciu o indywidualne tranzyty, dyrekcje czy progresje, które działają bardzo precyzyjnie, nawet w najdrobniejszych szczegółach. Kiedyś latem usnąłem na krótko na plaży. Kiedy się obudziłem, miałem twarz boleśnie spaloną słońcem. Sprawdziłem potem tranzyty i okazało się, że dokładnie w tym czasie Słońce przechodziło przez mój ascendent... Byłem zdumiony precyzją działania tego tranzytu.


 
 - To przeżycie w sam raz dla kogoś, kto zajmuje się astrologią finansową, gdzie najważniejszą rolę, jak można przeczytać w pana książce, odgrywają precyzyjnie obliczone aspekty planet.
 
 - Tak, w astrologii finansowej bardzo istotne znaczenie mają dokładne aspekty planet oraz fakt, czy są to aspekty zbieżne, czy rozbieżne, na płaszczyźnie heliocentrycznej, czy geocentrycznej. Nieco mniej ważny jest znak Zodiaku, w którym przebywają planety tworzące dany aspekt, ale już w ogóle można tu nie korzystać z domów horoskopu. Gdy zaczynałem interesować się astrologią finansową, próbowałem wprawdzie obliczać horoskopy dla spółek giełdowych czy pewnych zdarzeń, na przykład dla indeksu warszawskiej giełdy WIG20 („urodził się” 18.04.1994 r., o godz. 13.00, kiedy został po raz pierwszy wyliczony i podany do publicznej wiadomości), i traktować je jak horoskopy urodzeniowe, ale to niepewne metody. Poza tym polskie spółki są młodziutkie, najstarsze mają ledwie 20 lat, więc materiał do badań jest bardzo skromny. Nie to, co zasiedziałe mocno na rynkach firmy amerykańskie czy zachodnioeuropejskie! Taka amerykańska Coca-Cola, która liczy sobie dobrze ponad 100 lat, przetrwała tyle cykli różnych planet, że stwarza wymarzony materiał do badań z zakresu astrologii finansowej. Jeśli chodzi o prognozowanie indeksów giełdowych w danym dniu, najlepszą metodą jest analiza ścisłych (najwyżej z 1-stopniowym orbem) aspektów Słońca, Księżyca, Merkurego, Wenus i Marsa. Ciężkie planety: Jowisz, Saturn, Uran, Neptun, Pluton wyznaczają długofalowe trendy, które są tłem dla bieżących aspektów. I tak na przykład 11 lipca tego roku Wenus utworzy rozbieżny sekstyl z Jowiszem. W minionym 20-leciu, w 77 procentach przypadków, ten aspekt oznaczał dla warszawskiej giełdy spadek cen akcji. Ale nawet na spadkach można zarobić, za pomocą kontraktów terminowych - gracze giełdowi wiedzą o co chodzi. I właśnie w dniu 11 lipca korzystnie będzie grać na spadki (rzeczywiście 11.07.2011 indeks WIG20 stracił -1,8% swojej wartości – przyp. A.F.). Układając prognozy giełdowe wyliczam, jakie ścisłe aspekty planet wystąpią w danym dniu na niebie. Następnie badam jak w przeszłości zachowywała się giełda w dniach, kiedy występował dany aspekt. W ten sposób mogę sporządzić prognozy z kilkutygodniowym, kilkumiesięcznym czy nawet kilkuletnim wyprzedzeniem. 
 
 - Przyniósł pan na nasze spotkanie nie tylko „Financial astrology” Davida Williamsa, ale także „Planetary Economic Forecasting” i „Planetary Stock Trading” Billa Meridiana. Czy to są książki, które ma pan zawsze pod ręką?
 
 - Bill Meridian, znany amerykański astrolog finansowy, ma wielki dorobek badawczy. Jako młody człowiek był pracownikiem nowojorskiego biura maklerskiego Paine Webber, gdzie miał dostęp do ogromnej bazy danych o spółkach, cenach akcji itp. Gdy zainteresował się astrologią, zaczął porównywać losy akcji i spółek z cyklami planet. A miał to wyjątkowe szczęście, że większość firm, których dane analizował pod kątem astrologicznym, zarejestrowana była w stanie Delaware, gdzie odnotowywano nie tylko datę, ale i godzinę ich rejestracji. Dziś Meridian ma swój portal internetowy i fundusz inwestycyjny, pisze bardzo wnikliwe książki, poparte szczegółowymi wyliczeniami. Badał na przykład korelację cykli ciężkich planet z koniunkturą giełdową. Zauważył, iż nieharmonijne aspekty Saturna i Urana, to znaczy koniunkcja, kwadratura i opozycja towarzyszyły bessom giełdowym w latach: 1930, 1942, 1977, 1988, 2000 i 2008. Obecnemu kryzysowi gospodarczemu towarzyszy analogiczny układ planet do tego, który występował na niebie podczas Wielkiego Kryzysu w latach 1930-1931 – półkrzyż Saturna, Plutona i Urana, z tą tylko różnicą, że planety zamieniły się położeniem w znakach. Z kolei cykl Saturn-Neptun opisuje inflację i deflację dolara, a co za tym idzie – zmianę koniunktury gospodarczej.

 - Czy cykl każdej pary planet odpowiada za jakieś finansowe i gospodarcze wydarzenie?

 - To bardzo prawdopodobne, trzeba tylko prześledzić wszystkie cykle planet i życie gospodarcze na przestrzeni paru setek lat i wyciągnąć odpowiednie wnioski. Astrologia finansowa zachwyciła mnie także tym, że całkowicie opiera się na statystyce. Tu nie ma „wierzę” czy „nie wierzę”; tu wszystko opiera się na precyzyjnej analizie przeszłości i projektowaniu jej w przyszłość. Powiązania między układami planet a zjawiskami ekonomicznymi badało i bada wielu astrologów na całym świecie. Z trzeciego tysiąclecia p.n.e. pochodzi gliniana tabliczka odnaleziona w Ur, w Mezopotamii, opisująca zależność między cenami pszenicy a położeniem Merkurego względem Słońca. Od tamtej pory badaczy było wielu. Na przykład mało kto wie, iż odkrywca Urana, Herschel, jako pierwszy zauważył, że w latach mniejszego występowania plam słonecznych plony pszenicy są niższe, co powoduje wzrost cen zboża. W 1801 roku wygłosił na ten temat wykład w Royal Society w Londynie, a jego spostrzeżenia zostały wkrótce potwierdzone przez wzrost cen zboża. W czasach nowożytnych, Leo Krohn jako pierwszy powiązał cykle Jowisz-Saturn oraz Jowisz-Uran z funkcjonowaniem gospodarki. William Gann, już w latach 20. ubiegłego wieku potrafił przewidzieć na podstawie ruchu planet zmiany cen akcji i czas, kiedy to nastąpi. W 1932 roku belgijski astrolog Gustave L. Brahy przeprowadził pierwsze udokumentowane badania statystyczne i uporządkował znaczenie różnych aspektów planetarnych w odniesieniu do rynków finansowych. W czasach już zupełnie współczesnych Thomas Rieder odkrył zastosowanie aspektów Słońca i Marsa na giełdzie i tak dalej... Bardzo dużo jest badań, ale jeszcze bardzo wiele jest do zbadania. Tym bardziej, że działanie niektórych układów planet jest inne w astrologii finansowej niż w klasycznej urodzeniowej. Tradycyjna astrologia zakłada na przykład, że każda kwadratura planet jest aspektem nieharmonijnym. Tymczasem w finansowej jest tak, iż na przykład kwadraturze Marsa do Neptuna towarzyszą spadki indeksów giełdowych, ale podczas zbieżnej kwadratury Wenus i Plutona indeks Dow Jones wzrastał w przeszłości aż w 71 procentach przypadków. Albo taka ciekawostka: kiedy Słońce i Mars są od siebie oddalone o 22 stopnie, indeks Dow Jones bardzo często osiąga minimum, po czym następuje gwałtowne odbicie, które staje się początkiem hossy. Taka odległość między Słońcem a Marsem tworzy się na niebie co 26 miesięcy, więc w czasie istnienia indeksu giełdy nowojorskiej wystąpił 53 razy, co jest wystarczająco bogatym materiałem porównawczym. 
 
 - A co z Księżycem? Jako najszybciej poruszające się ciało niebieskie musi mieć kolosalne znaczenie dla notowań giełdowych.

 - Oczywiście, pod warunkiem, że dokładność jego aspektów jest mniejsza niż 1 stopień, bo te aspekty działają ledwie kilka godzin. Inwestor giełdowy powinien zwracać uwagę na przykład na tzw. pusty bieg Księżyca. To takie jego położenie, kiedy nie utworzy on już żadnego aspektu z innymi planetami, aż do wejścia w następny znak. Pusty bieg Księżyca przejawia się na giełdzie chaotycznymi ruchami indeksu, małymi obrotami, zastojami, tego dnia najlepiej wcale nie grać. Być może będzie zaskoczeniem, ale astrologowie finansowi stosują także cykle węzłów Księżyca i tzw. Czarnego Księżyca. Oba te obiekty są punktami hipotetycznymi, wyliczonymi matematycznie, i nie istnieją w sensie materialnym tak, jak planety. Astrologowie finansowi zauważyli na przykład, że podczas spadków na giełdzie nowojorskiej tworzą się aspekty Czarnego Księżyca, a korelacja cyklu Lilith i Urana z indeksem Dow Jones wynosi aż 40%. 

 - Jaka przyszłość według kryteriów astrologii finansowej czeka polską gospodarkę?
 
 - Zagrożenia dla gospodarki są już dość dobrze widoczne, jednym z nich jest ogromna skala biurokracji. Przewiduję, że deregulacja gospodarki nastąpi między kwietniem 2013 a kwietniem 2015 roku. Poważny kryzys gospodarczy w Polsce jest bardzo prawdopodobny wiosną 2014 roku, co wynika z cyklu Jowisza i Plutona. Opozycja tych planet towarzyszyła kryzysom w grudniu 1975 roku, kwietniu 1988 i maju 2001. Kolejna opozycja będzie w kwietniu 2014 roku, ale pogorszenie sytuacji budżetowej nastąpi wcześniej. Chcę tu zaznaczyć, że posługuję się horoskopem III Rzeczpospolitej obliczonym na 31.12.1989 roku, godz. 00.00, który to moment przyjąłem za czas narodzin nowej, kapitalistycznej Polski. Dwa dni wcześniej polskie godło odzyskało koronę i uchwalona została nowa konstytucja. Kiedy podałem ten horoskop do publicznej wiadomości, niektórzy astrologowie protestowali, bo Polska, która ma Słońce w Koziorożcu, Księżyc w Wodniku i ascendent w Wadze jakoś im nie pasuje. A ja sprawdziłem ten horoskop na wielu późniejszych istotnych dla Polski wydarzeniach, jak wejście do NATO czy UE i uważam, że świetnie można na nim prognozować wydarzenia. Na przykład podział kraju na dwa silne ugrupowania polityczne to moim zdaniem efekt zaćmienia Słońca 3.10.2005 roku na ascendencie horoskopu Polski. Skutki zaćmień rozciągają się na bardzo długi okres i dotyczą krajów, na które padł cień zaćmienia. Pisze o tym w swojej ostatniej książce i udowadnia na wielu przykładach Bill Meridian. Krajem, który objął w 2005 roku pas cienia była m.in. Polska. Pas zaćmienia, które miało miejsce 4 stycznia br. zaczynał się w krajach Afryki Północnej, które przeżywają teraz wielkie niepokoje i przemiany. Warto wspomnieć o „cyklu wojny”, wyliczonym po raz pierwszy przez francuskiego badacza Henri Gouchon jako złożenie cyklu Jowisza i Saturna. Od 2006 roku cykl Saturna spada, a wkrótce (od 2014) dołączy do niego cykl Jowisza, co statystycznie czterokrotnie zwiększa prawdopodobieństwo wojen w porównaniu do pozostałych okresów. Także pozycja euro „urodzonego” ze Słońcem w znaku Koziorożca (4.1.1999 r., godz. 7:00, Frankfurt) niedługo ulegnie zmianie, bo przez Koziorożca przechodzi właśnie transformujący Pluton. Niestety, odżyje wkrótce problem zadłużenia Grecji. Unia Europejska swoimi decyzjami kupiła sobie trochę czasu, ale przypuszczam, iż w marcu 2012 roku Grecja ogłosi niewypłacalność.

 - Czyli uciekać od euro?

 - Nie jestem doradcą inwestycyjnym...

 - Ale na wszelki wypadek warto obserwować, co pan robi. 4 września 2008 roku zapowiedział pan na swoim blogu i na Stooq.pl gwałtowne spadki na giełdzie, a 11 dni później upadł bank Lehman Brothers i spadki na giełdzie sięgnęły 40 procent. Jak pan wówczas postąpił ze swymi pieniędzmi?

 - Wycofałem wszystko z konta bankowego i kupiłem złoto, które wtedy było jeszcze względnie tanie. Cykle planetarne zapowiadały wzrost jego ceny i rzeczywiście w późniejszych latach złoto sporo podrożało.

 - Ale nie został pan jeszcze milionerem?
 
 - Nie, ponieważ nie miałem zbyt dużych oszczędności do zainwestowania. Większość astrologów finansowych ma przewagę nad innymi inwestorami, ponieważ znając przyszłe układy planet, mogą przewidzieć, czy na giełdzie będzie górka czy dołek. Wielu z nich publikuje swoje wyniki finansowe, oraz informuje o swoich zamierzeniach finansowych. Na przykład Tim Bost publikuje co tydzień biuletyn i rozsyła mailem do stałych odbiorców, podając jakie inwestycje finansowe poczynił i ile na nich zarobił. A rzadko kiedy zarabia mniej niż 40 procent w skali rocznej. Nawet w 2008 roku, w okresie największego kryzysu, pomnożył swój kapitał o 42 procent. Bill Meridian podaje na stronie swojego funduszu, że od 1996 roku jego średni roczny zysk wynosi 22 procent.

 - Czy każdy człowiek może prowadzić własną firmę, zajmować się grą na giełdzie czy innym biznesem?

 - Ideą mojej książki jest przekonanie ludzi, aby wzięli sprawy finansów w swoje ręce. Ale oczywiście jedni mają do tego większe predyspozycje, inni mniejsze. Zbadałem niedawno horoskopy osób zarządzających wielkimi funduszami inwestycyjnymi i zauważyłem pewne powtarzające się układy astrologiczne. Inwestorzy odnoszący sukcesy są ostrożni, zdyscyplinowani, oszczędni, czyli mają cechy, którymi darzą człowieka znaki trygonu Ziemi. Większość dobrych inwestorów ma tutaj Słońce, Księżyc i jeszcze Merkurego czy Marsa. Mars jest bardzo ważny, bo mówi o skłonności do ryzyka, podobnie jak Uran. Nick Leeson, który doprowadził do utraty miliarda funtów bank Barrings miał w swym horoskopie urodzeniowym koniunkcję Księżyca z Uranem. A koniunkcja Marsa z Uranem oznacza hazardzistów, którzy podejmują nadmierne ryzyko... Trzeba po prostu poznać swój horoskop, a w przypadku inwestorów giełdowych dobrze jest także poznać horoskopy spółek, w które inwestujemy. Jeśli w naszym horoskopie są aspekty planet zbieżne z aspektami w horoskopie spółki, wtedy mamy szansę na wielki sukces finansowy...

 - Czego wszystkim czytelnikom bardzo życzymy.

  Zdjęcia: AnFr

Wojciech Suchomski – ur. w 1973 r – skończył Finanse i Bankowość na Uniwersytecie Łódzkim, publikuje prognozy ekonomiczne i giełdowe na portalu Astrobiznes.pl. Pracował w banku Lloyds TSB w Wielkiej Brytanii, w Banku Przemysłowym w Łodzi oraz jako analityk w firmie telekomunikacyjnej. Jest autorem książki „Cykle planetarne na giełdzie”.

Kategoria: Artykuły
Back to Top